Wpadłam dziś na pomysł, aby tydzień kończyć fotograficznym podsumowaniem.
Mając cały czas w głowie myśl o tym, że pod koniec tygodnia będę musiała wybrać kilka fotek, będę robić ich więcej i będę wykorzystywać więcej okazji do focenia.
Mam ambitny plan, żeby częściej zabierać ze sobą aparat. Okazje czekają wszędzie, a nie mając przy sobie aparatu nawet nie zastanawiam się nad tym, co można byłoby uchwycić w kadrze.
Czasami jednak jakaś scena sama rzuca się w oczy i aż prosi się o zdjęcie. Wtedy brak aparatu boli najbardziej.
Zeszła sobota choć nie tak słoneczna jak dziś, przyniosła pierwsze wiosenne ognisko połączone z grillem.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo tęskniłam za grillowaną karkówką. :3
Przez kolejne dni trwał maraton jedzenia. Nie obżerałam się jakoś specjalnie ale nie odmawiałam też sobie kawałka ciasta do porannej kawy.
Uwielbiam takie leniwe poranki, kiedy mam czas zjeść śniadanie, a potem usiąć z kawą przed komputerem i pogrzebać trochę w zdjęciach.
Strasznie mnie cieszy, że robi się coraz cieplej. Wreszcie zaczną się okazje do zdjęć plenerowych.
W lany poniedziałek przy okazji odwiedzin rodziny zrobiłam na szybko zdjęcie mojej siostrzenicy.
Po kolejnych zdjęciach widać, że wiosenny nastrój mnie nie opuszczał.
W tym tygodniu miałam też okazję popisać się swoimi umiejętnościami piekarskimi. Z okazji urodzin bliskiej mi osoby postarałam się i upiekłam swój pierwszy tort. Co prawda w planach były 3 piętra ale biszkopt zbuntował się i opadł po wyjęciu z piekarnika.
Zawsze mnie smuci, kiedy ciasto w piekarniku jest wyrośnięte, a chwilę po wyjęciu robi się płaskie jak podeszwa. W tym momencie pierwszy raz zwątpiłam w powodzenie swojej misji. Nie poddałam się jednak i zabrałam się za przygotowywanie kremu i poniosłam kolejną porażkę, bo śmietanka zamiast ubić się na krem stała się masą dziwnie przypominającą masło. Na szczęście zużyłam tylko pół kartonika i doczytałam, że śmietanka powinna być schłodzona. Naprawiłam swój błąd i później reszta poszła już w miarę gładko.
Pomimo, że niski, tort wyszedł naprawdę nieźle i zebrał same pozytywne recenzje.;)
A przepis na niego wzięłam stąd: KLIK
Tak wyglądało moje dzieło:
Nowe osiągnięcie: pierwsza głupia fotka z samowyzwalacza w nowym mieszkaniu :D
Zwieńczeniem tygodnia był wczorajszy grill, na którym jadłam najlepsze burgery ever.
Od rana miałam na nie ochotę i rozważałam wizytę w którymś z fast foodów, na szczęście jednak udało się zorganizować grilla i te hambiksy przebiły wszystkie, które mogłabym zjeść w jakiejkolwiek sieciówce.
Niestety nie mam żadnych zdjęć, bo bardzo mocno nie chciało mi się wczoraj zabierać ze sobą aparatu. Wybaczam jednak sobie, ponieważ wczoraj jeszcze nie wiedziałam o tym, że będę chciała zbierać fotki do podsumowania tygodnia.
Generalnie z tego tygodnia mam dość mało zdjęć, biorąc pod uwagę, że działo się całkiem sporo.
W tym tygodniu jednak będę zmuszać się do regularniejszego dokumentowania rzeczywistości.;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz