Kategorie

czwartek, 28 kwietnia 2016

Wiosenne wyzwanie

To już kolejna edycja wyzwania na blogu Natalii z jestrudo i pierwsze, w którym biorę udział.
Klasycznie i w swoim stylu wrzucam swoje podsumowanie na ostatnią chwilę, więc nie będę się rozpisywać, a przejdę do zdjeć.

#Najsmaczniejsze


#Niebieski


#Postać

#Poza domem


#Radość


#Szczegół


#Wiosna


Uff, udało się.
Nie będę ukrywać, wyzwanie było dla mnie trudne. Naprawdę zadowolona jestem właściwie tylko z jednego zdjęcia. 
Na szczęście nie jest to dla mnie powód do narzekań, wręcz przeciwnie. To w końcu aż jedno udane zdjęcie więcej, niż miałam do tej pory.
Dodatkowo wyzwanie nauczyło mnie częściej zabierać ze sobą aparat i bardziej zwracać uwagę na wszystko, co mnie otacza.
Chyba mogę powiedzieć, że jestem dumna. Nie tyle z samych efektów moich starań (mogłabym zrobić więcej zdjęć i troszkę bardziej się postarać), ale z tego, że w ogóle zaczęłam, dobrnęłam do końca i mimo wszystko postanowiłam te efekty zaprezentować. 
Wierzę, że jest to krok do robienia lepszych zdjęć, a w końcu o to mi chodziło, kiedy zakładałam ten blog - żeby małymi kroczkami być coraz lepszą w tym co robię.






poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Tydzień w obiektywie - retrospekcja

  Z okazji okrągłych, bo 25 urodzin, które obchodziłam w minionym tygodniu, postanowiłam zamieścić w najnowszym podsumowaniu swoje starsze zdjęcia, opatrzone komentarzem i poddane ponownej obróbce.
Haha, byłoby pięknie gdybym właśnie w taki sposób mogła rozpocząć ten wpis.
Prawda jest niestety troszeczkę inna, a przedstawia się tak, że pomimo gorącego postanowienia zrobienia zawrotnej liczby zdjeć do tego podsumowania, zrobiłam jeszcze mniej, niż w poprzednim tygodniu.
  Cóż, chyba każdy zna tę internetową historyjkę, w której Bill Gates zapytany o idealnego pracownika, odpowiada, że lubi zatrudniać osoby leniwe, bo takie zawsze znajdą sposób, żeby wykonać swoją pracę jak najszybciej i najprościej.
Naprawdę nie mam pojęcia, gdzie podziewa się moje zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną do Microsoftu. Oh wait... Chyba nie chciało mi sie wysłać CV.
  Okej, to skoro już poheheszkowałam i otwarcie przyznałam się do tego, że zlamiłam przygotowując ( a właściwie nie przygotowując) w tym tygodniu podsumowania, mogę przejść do części głównej, czyli mojej wesołej twórczości w pięknych czasach, kiedy obce były mi wszelkie pojęcia związane z ekspozycją, a wszystkie jej parametry ustawiałam "na czuja". 

  Ta fotka nie jest oczywiście mojego autorstwa, jednak znalazłam ją przypadkiem podczas poszukiwania zdjęć do wpisu i moja fryzura na wczesnego Biebera rozbawiła mnie na tyle, że postanowiłam ją dodać. Pamiętam, że w tamtym okresie miałam przez jakiś czas do dyspozycji lustrzankę Pentaxa. 
Był to pierwszy i ostatni raz, kiedy zdradziłam Nikona, jednak mój własny Nikoś był wtedy przeze mnie uśmiercony i nie wahałam się, kiedy ktoś odważył się pożyczyć mi własną lustrzankę. 

  No dobra, teraz już naprawdę przejdę do konkretów. 


  Bardzo stara sesja z Magdą. Nie pamiętam nawet jak doszło do tego, że ktoś mógł mnie w tamtym czasie skojarzyć z robieniem zdjęć. 
W każdym razie jakoś się zgadałyśmy i pomimo braku elementarnej wiedzy, nawet dzisiaj niektóre zdjęcia mogłabym uznać za całkiem udane. 


  No proszę, ośmieliłam się nawet na próbę zrobienia zdjęć pod słońce. Zabrakło trochę obróbki, której wtedy jakoś nie ogarniałam. Nadrobiłam to teraz i kurczę, muszę przyznać, że to zdjęcie podoba mi się i to zupełnie serio. 


  Kiedy wieść i fejm, o tym jak wybitnym jestem fotografę zdążył się roznieść, na zdjęcia do mnie zgłosiła się również Aga.
Zdjęcie jest ewidentnie prześwietlone, nie udało mi się wyciągnąć z niego dużo więcej. Starałam się głównie zmniejszyć cień po prawej stronie twarzy. Uzyskałam też więcej szczegółów na włosach. 


  W przypadku tego zdjęcia niewątpliwie robotę robią światło i fenomenalne włosy modelki. Nie napracowałam się przy edycji.


  Przy tym zdjęciu strasznie męczyłam się z kolorami. Zdjęcie cały czas wydawało mi się mdłe i nieciekawe. W końcu postawiłam na czerń i biel.

  A na koniec mały bonus urodzinowy. Czasami warto się zestarzeć.
Ania lat 18 VS Ania lat 25


Buziaczki!


sobota, 2 kwietnia 2016

Tydzień w obiektywie - przebudzenie wiosny

Wpadłam dziś na pomysł, aby tydzień kończyć fotograficznym podsumowaniem. 
 Mając cały czas w głowie myśl o tym, że pod koniec tygodnia będę musiała wybrać kilka fotek, będę robić ich więcej i będę wykorzystywać więcej okazji do focenia. 
Mam ambitny plan, żeby częściej zabierać ze sobą aparat. Okazje czekają wszędzie, a nie mając przy sobie aparatu nawet nie zastanawiam się nad tym, co można byłoby uchwycić w kadrze. 
Czasami jednak jakaś scena sama rzuca się w oczy i aż prosi się o zdjęcie. Wtedy brak aparatu boli najbardziej. 

Zeszła sobota choć nie tak słoneczna jak dziś, przyniosła pierwsze wiosenne ognisko połączone z grillem. 
Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo tęskniłam za grillowaną karkówką. :3



Przez kolejne dni trwał maraton jedzenia. Nie obżerałam się jakoś specjalnie ale nie odmawiałam też sobie kawałka ciasta do porannej kawy.
Uwielbiam takie leniwe poranki, kiedy mam czas zjeść śniadanie, a potem usiąć z kawą przed komputerem i pogrzebać trochę w zdjęciach.



Strasznie mnie cieszy, że robi się coraz cieplej. Wreszcie zaczną się okazje do zdjęć plenerowych. 
W lany poniedziałek przy okazji odwiedzin rodziny zrobiłam na szybko zdjęcie mojej siostrzenicy. 


Po kolejnych zdjęciach widać, że wiosenny nastrój mnie nie opuszczał.




W tym tygodniu miałam też okazję popisać się swoimi umiejętnościami piekarskimi. Z okazji urodzin bliskiej mi osoby postarałam się i upiekłam swój pierwszy tort. Co prawda w planach były 3 piętra ale biszkopt zbuntował się i opadł po wyjęciu z piekarnika. 
Zawsze mnie smuci, kiedy ciasto w piekarniku jest wyrośnięte, a chwilę po wyjęciu robi się płaskie jak podeszwa. W tym momencie pierwszy raz zwątpiłam w powodzenie swojej misji. Nie poddałam się jednak i zabrałam się za przygotowywanie kremu i poniosłam kolejną porażkę, bo śmietanka zamiast ubić się na krem stała się masą dziwnie przypominającą masło. Na szczęście zużyłam tylko pół kartonika i doczytałam, że śmietanka powinna być schłodzona. Naprawiłam swój błąd i później reszta poszła już w miarę gładko. 
Pomimo, że niski, tort wyszedł naprawdę nieźle i zebrał same pozytywne recenzje.;)
A przepis na niego wzięłam stąd: KLIK
Tak wyglądało moje dzieło:





Nowe osiągnięcie: pierwsza głupia fotka z samowyzwalacza w nowym mieszkaniu :D 


Zwieńczeniem tygodnia był wczorajszy grill, na którym jadłam najlepsze burgery ever.
Od rana miałam na nie ochotę i rozważałam wizytę w którymś z fast foodów, na szczęście jednak udało się zorganizować grilla i te hambiksy przebiły wszystkie, które mogłabym zjeść w jakiejkolwiek sieciówce. 
Niestety nie mam żadnych zdjęć, bo bardzo mocno nie chciało mi się wczoraj zabierać ze sobą aparatu. Wybaczam jednak sobie, ponieważ wczoraj jeszcze nie wiedziałam o tym, że będę chciała zbierać fotki do podsumowania tygodnia.
Generalnie z tego tygodnia mam dość mało zdjęć, biorąc pod uwagę, że działo się całkiem sporo. 
W tym tygodniu jednak będę zmuszać się do regularniejszego dokumentowania rzeczywistości.;)