Kategorie

wtorek, 10 maja 2016

Kumulacja miesiąca

Jejku jejku. Znów nie dodałam nic od bardzo dawna. Prawie mam wyrzuty sumienia. Prawie, bo na szczęście nie zakładałam bloga z myślą o fejmie i hajsie, a o miejscu, gdzie będę mogła dodać zdjęcia i coś napisać, kiedy nawiedzi mnie wena. A ta nadeszła akurat dzisiaj.
Zacznę od czegoś, co wszyscy kochają, czyli od piesełów!



Podoba mi się spojrzenie starszego, doświadczonego pieseła, który wygląda jakby przekazywał młodszemu piesełowe prawdy o życiu.

A skoro mowa o życiowych doświadczeniach, to ostatnio dziwnie się czuję, widząc jak mój świat powoli zapełnia się dziećmi koleżanek. 
Kurczę, zawsze deklarowałam się jako osoba, która dzieci nie lubi i zupełnie nie podzielałam zachwytów nad tymi małymi człowieczkami. 
Ostatnio jednak sama wpadłam po uszy i nie oparłam się urokowi pewnego małego słodziaka. No ale kto by się nie rozczulił?


Z okazji majówki chciałam zrobić zdjęcie z wiosennym akcentem. Miało być flatlay. Wyszło jak wyszło. Mam strasznie mieszane uczucia w stosunku do tego zdjęcia. Być może przydałoby się poprawić coś w kompozycji, a może widok faktycznie powinien być typowo z góry. Muszę podjąć kolejne próby. 


Co poza tym? Wpadłam na pomysł kolażu. Dla mnie refleksyjny, dla innych może przynajmniej ładny. Gdybym miała kuchnię z zielonymi akcentami, to powiesiłabym go na ścianie. 


Na uczelni udało mi się zaliczyć dwa kolejne egzaminy. Kurczę, może faktycznie uda mi się w końcu doprowadzić jakieś studia do końca. Fajnie byłoby inwestować pieniądze, które wydaję w tej chwili na studia w sprzęt i warsztaty, jednak studia są dla mnie gwarancją zachowania mojej obecnej pracy. A nie mogę pozwolić sobie na to, żeby ją stracić. Tak więc pomęczę się jeszcze trochę, będę uczyć się sama jak najwięcej, a na inwestycje przyjdzie czas później. 
Ostatnio podczas okienka nudziłam się tak mocno, że zrobiłam wianek z mleczy i zmusiłam koleżankę do pozowania z moim rękodziełem na głowie.


Zrobiłam również jedną sesję rodzinną. Zadanie nie było łatwe. Okazało się, że syn mojej klientki nienawidzi zdjęć. Zupełnie odmawiał współpracy, chował się i uciekał przed moim aparatem. Bałam się, że nic z tego nie będzie. Udało mi się jednak uchwycić parę ładnych scen. Oto jedna z nich:


Poza tym robiłam całą masę durnych fotek. Przykładem niech będzie ta poniżej. 


I tym jakże hipsterskim akcentem zakończę dzisiejszy post.
Oby następny ukazał się szybciej niż za miesiąc :D









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz